Wpis ten może się przydać każdemu z Was. Jednak szczególnie pomocny lub inspirujący może być dla osób, które posiadają długowłosego chomika syryjskiego oraz kołowrotek z osią 🙂
Dla długowłosych chomików syryjskich polecane są kołowrotki bez osi – na rynku obecnie jest kilka modeli, jednak są one głównie drewniane. Osobiście preferuję jednak kołowrotki plastikowe – obecnie Arbuz (KLIK) ma do swojej dyspozycji kołowrotek Wodent Wheel Senior.
Arbuz jest chomikiem długowłosym i z tego też powodu musiałam wymyślić “patent” na zabezpieczenie osi tak, aby futro nie miało jak się wkręcić.
Co potrzebowałam?
- nóż z drobnymi ząbkami
- złączka kompensacyjna zcl 16
O ile nóż z drobnymi ząbkami znajdzie się w każdej kuchni (można oczywiście użyć odpowiednich narzędzi typu piły ręcznej z drobnym uzębieniem, jednak nie każdy ma do nich dostęp – a nóż z drobnymi ząbkami ma w domu chyba każdy 😉 ).
Złączka kompensacyjna jest dostępna w każdym sklepie budowlanym – osobiście kupiłam w Castoramie (pakiet 5 szt. za dosłownie kilka złotych). Oglądając różne “rurki” tego typu wybrałam taką o średnicy 16 mm. Są różne średnice tych “rurek” – o ile większa nie robiłaby większej różnicy to zbyt mała rurka mogła by nie być wystarczająco “duża” żeby zabezpieczyć oś na tyle, żeby nie “wkręcała” włosów. Jak wygląda taka złączka?
Jak widać, złączka w połowie ma “harmonijkę”. Nie chodzi ona “luźno” – jest na tyle sztywna i dąży do “rozprostowania”, że na spokojnie “zaklinuje się” na obu bokach bębna 🙂 Tylko musimy ją minimalnie dłuższą przyciąć. Za krótkie przycięcie końców spowoduje, że złączka będzie luźna – może to doprowadzić do “klinowania” włosów między złączką, a bokiem kołowrotka lub wręcz zupełnie nie chronić (a jedynie hałasować).
Może się wydawać, że złączka jest za krótko przycięta – jednak pamiętajmy, że panele boczne oraz te małe białe kółeczka też mają swoją grubość 🙂 Prawdę mówiąc musiałam dociskać przedni panel kołowrotka żeby mi się “zapiął” – a to dobry znak! 🙂
Kołowrotki Wodent Wheel można rozebrać dosłownie na części pierwsze. Powyżej macie praktycznie złożony bęben – dwa panele boczne + bieżnia wraz z łącznikiem (ten pasek na bieżni – tak, bieżnię można całkiem wyprostować). Taki bęben zakładamy na oś z jednym białym kółkiem, jak poniżej.
Następnie złączka, którą wcześniej jedynie “przymierzałam” 🙂
Panel przedni – już widać, że złączka jest delikatnie “za duża”, bo panel niemal w połowie zakrywa otwór do montażu metalowej “spinki” 🙂
Jeszcze białe kółeczko (powyżej) i można zapinać 🙂 Żeby dopiąć kołowrotek musimy lekko nacisnąć na bęben w miejscu osi – złączka ulegnie naciskowi. Po zapięciu będzie dobrze przylegać do obu paneli kołowrotka. Można to łatwo sprawdzić – jeśli pokręcicie kołowrotkiem, a złączka nie będzie “podróżować” to jest ok 🙂
W ten sam sposób zabezpieczyłam kołowrotek dla chomika chłopaka – Domina (KLIK), który ma do dyspozycji kołowrotek Wodent Wheel Wobust 🙂 Przy jego średnicy jest mała szansa na wkręcenie futerka w oś, jednak lepiej “chuchać na zimne” 🙂
Dodam, że to rozwiązanie sprawdza się u nas od jakiś 3-4 miesięcy i żadne z nas nie wykryło “ubytku” włosów u chomików 🙂
W kołowrotkach Trixie można analogicznie zabezpieczyć oś, jednak tam utrudnieniem jest to, że panel przedni jest mocowany “luźniej” – tj. tylko na bębnie i osi na zasadzie “wciśnięcia” – należy precyzyjniej dopasować długość złączki (może być to wręcz złączka bez “harmonijki”) – inaczej złączka może nam go “wypychać”!